W najnowszym "Newsweeku" wywiad z Andrzejem Urbańskim. Kiedyś nawet miałem z nim dobre relacje, ale nie o nich chcę dwa słowa napisać.
A o stwierdzeniu Urbańskiego (b. prezes TVP i szef Kancelarii Prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego): "Tusk się rozpęknie jak kolubryna szwedzka pod Częstochową".
Ciekawe, kto będzie tę kiełbaskę z prochem wsadzał do paszczy grubej Berty?
Jarosław Kaczyński, czy parapremier Piotr Gliński?
Niestety, w tym zestawie jeden jest Kmicic, wówczas jeszcze Babinicz - Tusk, Donald Tusk.
Tak jest Andrzeju! Jak Tusk, Donald Tusk wyśle was w powietrze, to nie będzie czego zbierać. Jeno smród ostanie.
Pochwycili trochę wiatru sondażowego w żagle, od razu w głowach zaczęło się im przewracać. Kolubrynę widzą wysadzoną. A to jedynie szkwał, ale mdłości z braku rozumu dopadły szczurów lądowych. Urbański najwyraźniej cierpi na chorobę morską. I przewraca się na prościutkich metaforach.
Kaczyński przy Tusku, Donaldzie Tusku to ledwie zwykły majtek, który szybciutko powinien szorować pokład. Bo jak nie, to za burtę wyleci. I do Szwecji doleci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz